Niewielu piłkarzy w Polsce może powiedzieć o sobie: jestem mistrzem Europy. Dokładnie 30 lat temu reprezentacja pod wodzą Andrzeja Zamilskiego wygrała rozgrywany w Turcji turniej Euro U16. – Nikt nie spodziewał się takiego sukcesu. PZPN nie był na niego przygotowany – wspomina Artur Andruszczak. Wielu nastolatków z tamtej drużyny zrobiło niezłe kariery.
Tytuł wywalczony trzy dekady temu w Turcji jest niesłusznie zapomniany. Niesłusznie, bo tylko cztery razy polska reprezentacja przywoziła z imprez rangi mistrzowskiej złote medale – w 1972 roku z igrzysk w Monachium, w 2001 z ME do lat 18, w 2013 z ME U17 kobiet oraz właśnie z turnieju z 1993 roku. Droga do sukcesu rozpoczęła się trzy lata wcześniej, od utworzenia reprezentacji roczników 1976 i 1977 przez Andrzeja Zamilskiego.
Ponad 200 piłkarzy
Warszawski szkoleniowiec i jego asystent Ryszard Dorożała wyszli z założenia, że chcą sprawdzić wszystkich najzdolniejszych chłopaków w swojej kategorii wiekowej. Szukali wszędzie, nawet na prowincji. W ciągu trzech lat Zamilski powołał ponad 200 (!) zawodników na mecze i konsultacje. Na Euro mogło pojechać ich tylko 16. Sito selekcji było zatem bardzo wąskie.
– Łukasz Surma rósł, Maciej Żurawski miał kontuzje, Artur Wichniarek był jeszcze za słaby – tak Zamilski tłumaczył po latach nieobecność kilku znanych zawodników w rozmowie z periodykiem "Historia Polskiej Piłki Nożnej". Na tym jednak lista się nie kończy. Do Turcji mogli pojechać tak znani później gracze, jak Kamil Kosowski, Marek Saganowski, Marcin Baszczyński czy Radosław Sobolewski.
– Znaleźć się w notesie trenera było wielkim wyzwaniem i wyróżnieniem. Samo znalezienie tylu graczy przy braku internetu czy autostrad stanowiło ogromny wyczyn. Trener Zamilski dokonał zresztą trafnych, sprawdzonych wyborów – przyznaje Marcin Drajer. Ówczesny junior Lecha Poznań dodaje, że kadra powstawała nie tylko pod kątem umiejętności piłkarskich, ale i cech charakteru.
Drajer był już na drugim zgrupowaniu, natomiast Artur Andruszczak miał dużo dłuższą drogę do kadry. Szkoleniowcy zauważyli go podczas rozgrywek o Puchar Michałowicza w barwach reprezentacji województwa gorzowskiego. – Zostałem powołany na konsultację. Trener Zamilski miał wobec mnie bardzo duże zastrzeżenia. Zadzwonił do mojego szkoleniowca w Stilonie mówiąc, że jestem słabo wyszkolony technicznie. Zacząłem pracować indywidualnie. W domu na przykład żonglowałem piłeczką tenisową. Po pół roku znów zostałem powołany i przekonałem do siebie trenera – wspomina.
Buffon we łzach
Wszyscy podopieczni Zamilskiego nawet po latach mówią o nim bardzo ciepło i sporo mu zawdzięczają. – Sprawiedliwy, sumienny, wymagający, ale miał u nas kredyt zaufania. Cokolwiek nie powiedział, było to dla nas święte. Cały sztab zresztą pełnił rolę ojca. Częściej jeździliśmy na zgrupowania niż byliśmy w domu, więc trenerzy nas wychowywali. Zależało im na tym, byśmy wyszli na ludzi. Pilnowali szkoły, bo zbliżały się matury – przyznaje Drajer.
Droga do finału była długa. Na początek biało-czerwoni rozbili w eliminacjach San Marino i Walię. W fazie grupowej już w 7. minucie meczu ze Szwajcarią stracili bramkę, ale ostatecznie doprowadzili do remisu. Po zwycięstwach nad Islandią i Irlandią Północną zaczęły się kolejne emocje. W ćwierćfinale Polacy pokonali Belgów po rzutach karnych, w półfinale zaś kluczowa okazał się gol Andruszczaka w dogrywce. To bodaj pierwszy przypadek zastosowania zasady złotej bramki w historii naszego futbolu.
Nagrodą za zwycięstwo w ME był awans do mistrzostw świata U17, rozgrywanych jesienią w Japonii. Drużyna wzmocniona Wichniarkiem i Piotrem Orlińskim znowu grała jak z nut. Polacy pokonali w grupie Chiny i Tunezję oraz wysoko zremisowali z Chile. Ćwierćfinał z USA był kolejnym popisem umiejętności, w półfinale natomiast Nigeria z fenomenalnym Nkwankwo Kanu okazała się zbyt mocna.
.
Spotkanie o brąz z Chile miało niecodzienne okoliczności. – Mieliśmy dużą przewagę, ale... mecz został skrócony o dogrywkę. Zbliżała się jakaś burza lub huragan. Od razu zarządzono karne. Szkoda tego spotkania, bo według mnie zasługiwaliśmy na brąz – uważa Andruszczak. Kadra Zamilskiego zakończyła swój żywot rok później w niewytłumaczalny sposób. Przegrała bowiem z Danią… aż 0:10! – Bilans i tak jest dodatni, bo wcześniej wygraliśmy 11:0 z Arubą – odpowiadał w swoim stylu Zamilski.
Trzydziestosiedmioletni Stanisław Terlecki i jego piętnastoletni syn Maciej Terlecki - pozują po meczu Polonia Warszawa - Boruta Zgierz, w którym obaj zagrali w barwach Polonii. 21 listopada 1992 pic.twitter.com/mSQ7cWsDjY
— Marcin Markowski (@MarcinMarkows18) July 4, 2022
Po drugiej stronie
W niektórych przypadkach losy nie były tak pomyślne. Kilka lat po Euro Wojciech Rajtar – jeden z największych talentów ekipy – ledwo uszedł z życiem po wypadku samochodowym. Drogowe incydenty mają za sobą Sylwester Janowski (jako jedyny nie zagrał na Euro) i Piotr Bielak. Obaj śmiertelnie potrącili pieszych i zostali skazani w zawieszeniu. Po tamtych życiowych zakrętach wyszli jednak na prostą.
Koniec piłkarskiej kariery dla większości nie oznaczał końca futbolowego rozdziału. Złoci medaliści pełnili lub wciąż pełnią różne role. Największe osiągnięcia po drugiej stronie ma Magiera – mistrz Polski z Legią, obecnie walczący o ligowy byt dla Śląska. Szymkowiak i Terlecki spełniali się w roli telewizyjnych ekspertów. Drajer jest natomiast trenerem koordynatorem w Wielkopolskim ZPN.
– To był piękny czas. Jeździliśmy po świecie. Tuż przed turniejem byliśmy w Wenezueli, trzy miesiące później – w Japonii. Wspomnienia wracają zwłaszcza przy rocznicach. Sentyment pozostał, ale często zastanawiam się, czy później mogliśmy osiągnąć więcej w seniorskiej piłce – rozmyśla Drajer. Andruszczak również jest dumny z tamtego okresu. Obecnie zachęca dzieci do udziału w zajęciach hasłem: "Trenuj z mistrzem Europy".
– Dzieciaki pytają, gdzie i z kim grałem. Fajnie, że o to dopytują, bo to dla nich bodziec do ciężkiej pracy. Nawet pochodząc z mniejszej miejscowości można osiągnąć sukces – mówi jedyny aktywny zawodnik z tamtej drużyny. Mimo blisko 46 lat na karku, Andruszczak jest grającym trener Iskry Janczewo w gorzowskiej A-klasie.
bramkarze
Andrzej Bledzewski (1977, Bałtyk Gdynia) – 213 meczów w Ekstraklasie, 1 mecz w reprezentacji
Sylwester Janowski (1976, Siarka Tarnobrzeg) – 11/0 ESA
obrońcy
Marcin Drajer (1976, Lech Poznań) – 128/0 ESA
Mariusz Kukiełka (1976, Siarka Tarnobrzeg) – 169/19 ESA, 20/3 A
Jacek Magiera (1977, Raków Częstochowa) – 233/25 ESA
Mirosław Szymkowiak (1976, Olimpia Poznań) – 242/27 ESA, 33/3 A
Marcin Thiede (1976, Zawisza Bydgoszcz) – 4/0 ESA
pomocnicy
Marek Kowalczyk (1977, Śląsk Wrocław) – 35/2 ESA
Arkadiusz Radomski (1977, Lech Poznań) – 47/0 ESA, 30/0 A
Wojciech Rajtar (1976, Hutnik Kraków) – 4/0 ESA
Marcin Szulik (1977, Dozamet Nowa Sól) – 151/8 ESA
Maciej Terlecki (1977, Polonia Warszawa) – 200/18 ESA, 1/0 A
Artur Wyczałkowski (1976, Petrochemia Płock) – 49/4 ESA
napastnicy
Artur Andruszczak (1977, Stilon Gorzów Wielkopolski) – 171/10 ESA
Piotr Bielak (1976, Lublinianka Lublin) – 9/1 ESA
Tomasz Kosztowniak (1977, Śląsk Wrocław) – 1/0 ESA
trener: Andrzej Zamilski (1945)
asystent: Ryszard Dorożała (1949)
eliminacje
San Marino – Polska 0:2 (Terlecki)
Walia – Polska 0:1 (Szymkowiak)
Polska – Walia 1:0 (Andruszczak)
Polska – San Marino 6:0 (Rajtar x2, Terlecki x2, Kosztowniak, Kowalczyk)
turniej finałowy
Polska – Szwajcaria 1:1 (Terlecki)
Polska – Islandia 2:0 (Bielak, Drajer)
Polska – Irlandia Północna 1:0 (Bielak)
Polska – Belgia 0:0, karne 2:0
Polska – Francja 2:1 (Andruszczak, Terlecki)
Polska – Włochy 1:0 (Szulik)